LZS Racławiczki - strona nieoficjalna

Galeria zdjęć

Po remisie z Walcami naszych piłkarzy czekało starcie z wyżej notowanymi rywalami - Polonia Nysa. Po zdobyciu 4pkt w 2 meczach nasi zawodnicy bojowo nastawieni rozpoczęli walkę o punkty w Nysie. Początkowe minuty były trudne dla obu drużyn, walka toczyła się w środku pola. Jako pierwsi zagrozili bramce zawodnicy z Nysy ale nasz bramkarz był na posterunku. W 11min. bramkarz Nysy posłał długo piłkę za naszą obronę, bramkarz wychodząc do piłki zamiast niej trafia napastnika, dzieje się to w polu karnym i tak sędzia dyktuje rzut karny, po którym przegrywamy 1:0. Po tej bramce nasi zawodnicy postanowili odrabiać straty i zarysowała się delikatna przewaga naszej drużyny. W 42min. po jednej z piłek adresowanych do naszych napastników obrońca Poloni zgrywa piłke głowa na 15m wprost pod nogi Rafała Niespodzińskiego, a ten półwolejem pakuje ją do siatki i jest 1:1. W 1 połowie sędzia pokazał sporo zółtych kartek co pokazuje jak zawodnicy walczyli o każda piłkę.

W przerwie meczu nasz trener dokonał 2 zmian, na boisko weszli Kamil Ułan i Łukasz Niespodziński. Już pierwsze minuty drugiej połowy pokazały, że zmiany były w 100% trafne. Łukasz bezbłędnie radził sobie na boku obrony, a Kamil na boku pomocy. W drugiej części spotkania drużyny stwarzały sobie więcej dogodnych sytuacji, nasz zespół ratowała poprzeczka innym razem słupek. Nasi zawodnicy też mieli sporo sytuacji, z których mogły paść bramki. W 70min. piłkę dostał Tomasz Żurek, zdecydował się wejść w pole karne, a tam faulował bo obrońca gospodarzy i mamy rzut karny, do którego podchodzi Wojciech Dzięcioł i pakuje piłkę do siatki. Nysanie po stracie bramki rzucili się do ataku z chęcią odrobienia strat. Trener widząc ten obrót sprawy zaskoczył wszystkich wprowadzając nie defensywnego piłkarza, a kolejnego napastnika (Roberta Fieglera). Parę minut po wprowadzeniu go na boisku najpierw rozprowadził kontratak po mistrzowsku i dograł piłkę do Radosława Belli, a ten posłał ją obok bramkarza i było już 3:1. W 90min. kolejna kontra i ponownie w roli głównej "Piko", zagrywa idealnie piłkę na nos do wychodzącego z boku boiska sam na sam Kamila Ułana, ten trafia na 4:1 i takim rezultatem kończy się mecz. A więc kolejny przykład, że broniąc wyniku nie koniecznie trzeba wprowadzać kolejnego defensora tylko często napastnik z świeżymi siłami w takich sytuacjach jest pożyteczniejszy jak obrońca. Dziękujemy wszystkim licznie zgromadzonym naszym fanom, którzy jeżdża za nami wszędzie, również dziekujemy za walkę zawodnikom tym którzy grali cały mecz, parę minut jak i tym którzy tego dnia nie zagrali, ale liczy się zespół, nie ważne czy ktoś gra czy nie. Ciężko nie podziękować i pogratulować trenerowi za świetne zmiany i jak to się mówi, za "nos" wprowadzając na ostatnie minuty, jak się okazało czarnego konia tego meczu.

Filmik z meczu:

• Komentarzy [11]
• czytano: [1473]
• DO